á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Magia i realizm ludzie i drzewa biali i Cyganie Kobiety i mężczyźni...
i ja pomiędzy, pomiędzy wszystkim i niczym jednocześnie.
czytałam i świat znikał, albo to ja znikałam i czasem zastanawiałam się kto bardziej i szybciej. ja pomiędzy stronami powieści, która mnie doszczętnie pochłonęła. (...) nie było mnie tu, bo byłam tam, w niej, cała. pomiędzy postaciami, czasem koło pochylonej gruszy, która zawsze tu była, byłam w tej krainie w środku lasu, w Zrębach, gdzie raz w roku bagno wyłaziło z ziemi, gdzie grzęzły i nogi i myśli i alkohol tumanił... Gdzie przybyli Cyganie i on, Białowłosy, obcy, a meliorant i mądry nie byle kto, bo gadał z księdzem podczas ślubu, którego nie powinno być.Potem był on, dziwny nieco ni ciemny, ni biały, dziecko gdzieś pomiędzy dwoma ojcami. Rodzice jacyś dziwni, babcia jeszcze gorsza. Uciekał, do Ignacego, który milczał, bo nie miał potrzeby gadać. siedzieli razem, jeden koło drugiego i byli. byli koło ogniska i to płomienie opowiadały. snuły historie o tym, co było, a czego nie ma. o ludziach, którzy pomarli, którzy nie chcieli żyć, albo zmarło im się z pętlą na gardle, czy w wozie po kolana. ogień snuł powieści, a trzeba było tylko słuchać.
Pomiędzy życiem a nie-życiem pomiędzy miłością a nienawiścią pomiędzy tym tu i tam i z tym czymś w sobie, po wyczytaniu powieści do końca, po pogładzeniu jej, po przytuleniu, z tym czymś siedzisz w sobie. czymś co osiadło między sercem, a duszą. treść puszcza korzenie, osadza się jak stare drzewo, silne, którego nikt nie zrani. ta powieść zostaje na zawsze - we mnie.
uwielbiam takie historie, które toczą się gdzieś poza mną, ale mnie otaczają i porywają. przenoszą gdzieś, gdzie chciałam, a czego nie umiałam namalować. łapią mnie te historie w siebie i budzą zachwyt i smutek i coś Pomiędzy smutkiem, że on, że ta książką, ma swój koniec, a ja chciałabym dalej, więcej i więcej To raczej odczucia, nie recenzja - nie wiem, może coś POMIĘDZY?
Paweł Radziszewski dziękuję za ucztę... za tą powieść, za talent do snucia opowieści, za słowa, które ją tworzą...
za wszystko w niej i poza nią Paweł Radziszewski proszę pisać i pisać, bez końca, ciągle... bawić się pisaniem historii, które będą pomiędzy życiem, a kartkami papieru...
To debiut Pawła Radziszewskiego, który zabiera nas w podróż przesiąkniętą realizmem magicznym, polskością i naturą. Na ponad 300 stronach opisał wciągającą historię zakrawającą o baśń o mieszkańcach jednej z polskich wsi. (...) Wszystko zaczęło się od lasu….i od rozbicia się w nim cygańskiego taboru. A potem wydarzenia nabrały tempa, tak, by co jakiś czas historia mogła zatoczyć koło.
Osobiście byłam pod OGROMNYM wrażeniem rozplanowania fabuły przez autora, ponieważ wiele wątków łączy się ze sobą dopiero po jakimś czasie a wydarzenia nie są przedstawiane chronologicznie. Zaskoczyłam też samą siebie tak wysoką oceną tej książki ponieważ po opisie byłam pewna, że to nie do końca mój gatunek 😉 A tu proszę 9/10 a było by i więcej gdyby autor zastosował „motyw pętli” też na samym końcu, ponieważ tam wszystko aż się prosiło by ostatnia strona mogła nas przenieść do pierwszej. Rozumiem jednak inny zamysł autora i wszystkim serdecznie polecam (według mnie o wiele, wiele, wiele bardziej niż podobną lecz niestety rozczarowującą „Baśń o wężowym sercu”.)